no więc skrzynia była dobra... była bo zmieliło z jakiegoś powodu sprzęgło hydrokinetyczne (konwerter) i posłało do skrzyni cały gruz z tego cudownego wynalazku. Pomimo ryzyka że skrzynię szlag trafił Skrzyniarz dziś do mnie zadzwonił i mówi że przetrwała to nie naruszona. Nie mniej musi całą rozebrać do ostatniej śrubki, umyć, oczyścić chłodnicę, przewody, wymiana uszczelek, simmeringów, czyszczenie płyty, konwerter idzie do regeneracji, nowy płyn w całości, filtry itd. Stąd więc te kłopoty z przerzucaniem biegów. Sprzęgło powoli padała, sypało opiłkami które przez chłodnicę z czasem zaczęły dostawać siędo hydrauliki i generowały kłopoty z przerzucaniem biegów. W końcu konwerter padł i auto stanęło. Wg Skrzyniarza usterka typowa dla Merca ale po trzystu tysiącach a nie po 80.
[ Dodano: 2014-12-03, 15:16 ]
Dzwonili z firmy regenerującej sprzęgło hydrokinetyczne: zrobili test na obecność glikolu: mam jeszcze pierdolniętą chłodnicę... Wszystko co może się zepsuć w mercedesie jest zepsute. Typowa konstrukcja "zepsuj się po gwarancji". Wystarczyło 3% glikolu aby poodklejać okładziny cierne w sprzęgle i je zemleć. Ale nie jestem sam w tych problemach z
gość opowiada że na porządku dziennym są nowe merce 1-2 latki z padniętymi skrzyniami z powodu chłodnic. Ależ mercedes obniżył loty jeśli chodzi o jakość...
Fura już hula. Teraz już wiem w czym tkwi przyjemność posiadania automatu. Okazuje się też że uszczelka pod głowicą jest ok. A szlam na korku od zbiorniczka wyrównawczego to olej skrzyni biegów. Więc ten problem z głowy. Nie mniej to moja ostatnia przygoda z automatyczną skrzynią biegów. Spalanie, dynamika, masa auta, i przede wszystkim awaryjność (nie ważne że klasyczna skrzynia czy DSG i jej problemy z mechatroniką). Tylko manual. No i nigdy więcej
Auto sprzedane daleko bo aż do Oslo. 
