Dziki Mar pisze:Ciekawe rzeczy piszesz. Dobrych rzeczoznawców muszą mieć ubezpieczyciele, chyba że w ogóle nie przyjeżdżali na miejsce. Druga sprawa to te kancelarie chcą jakiś procent od ciebie lub po prostu jakąś kwotę, szkoda że nie napisałeś jaką wzięli od twojego kolegi. Poza tym, pisząc do Ubezpieczyciela po otrzymaniu wyceny, po prostu zagroź, że jeżeli nadal będą lecieć w ...... to idziesz z tym do sądu. A tam, powoływany jest niezależny rzeczoznawca i w razie jak wygrasz to całość kosztów sądowych ponosi ubezpieczyciel... najzwyczajniej w świecie im się to nie opłaca więc wolą zapłacić Tobie.
Chce kontakt do lakiernika, który pomaluje zderzak za 36 zł
Rzeczoznawca oglądał auto prawie 1,5 godziny a zdjęcia przodu robił co 10 cm
Kancelaria obsługująca sprawę bierze 15% od wartości odszkodowania, przy czym wygląda to tak: konsultacja jest darmowa i jeżeli kancelaria się podejmuje sprawy to podpisujesz im upoważnienie do wszelkich czynności, oni wszystko załatwiają, odszkodowanie wpływa do nich, potrącają prowizję i resztę dostajesz na konto. W Łodzi działają bardzo skutecznie 2 takie firmy - firma na M (specjalizacja w szkodach osobowych, prowizja 20%) i firma na S (szkody na mieniu). Nazw nie podaję bo reklamy nie będę robił, można sobie wygooglać.
A to malowanie zderzaka (lakier 744) to koszt malowania z lakierem
Firmy zaniżają odszkodowania bo 3 na 4 poszkodowanych się zgadza na zaproponowaną kwotę. I z tych 3 zaniżonych odszkodowań jest kasa na tego czwartego co walczył o swoje i jeszcze trochę im zostanie. 10 lat temu miałem wypadek i też przyjąłem zaproponowaną kwotę bo nie miałem pełnej świadomości że mogę walczyć dalej i byłem zajęty własnym zdrowiem a nie lataniem po ubezpieczycielach i kancelariach. Panowało wtedy ogólne przeświadczenie że się nie wygra bo zakład ma kasę, prawników itp. ale teraz jest już zupełnie inaczej. Powtarzam - nie bać się walczyć o swoje.
